Wprowadzenie
Zdecydowana większość z nas – jak pisze Stanisław Kawula – przychodzi na świat, wychowuje się i podlega socjalizacji w rodzinie, pomimo istnienia innych alternatywnych form życia małżeńsko-rodzinnego. Z tego też względu człowiek jest ze swej natury istotą rodzinną. Brak rodziny odczuwany jest jako osamotnienie, wyobcowanie, osierocenie, czy degradacja społeczno-ekonomiczna (S. Kawula 2008, s.29.). Ponadto rodzina jako wartość zazwyczaj plasuje się na najwyższej pozycji w tworzonej w toku postępowania empirycznego hierarchii wartości badanych osób (tamże).
Rodzina to interpersonalny system stosunków wewnątrzgrupowych lub system społeczny albo pewien rodzaj instytucji społecznej (J. Rembowski 1986, s. 127). Rodzina jest także grupą podstawową, w tym m.in. sensie, że stanowi fundament dla wytwarzania się społecznego charakteru i społecznych ideałów jednostki, zwłaszcza dzieci. Tutaj jednostka otrzymuje pierwsze i najbardziej całkowite przeżycie przynależności do grupy społecznej. Tutaj także stosunki emocjonalne i społeczne są znacznie bardziej stałe i pewne niż w innych grupach społecznych np. w szkole, czy w pracy (tamże).
Rodzina choć istnieje „od zawsze” podlegała i podlega wielu przemianom, dostosowując się do zmiennych warunków życia społecznego. Współcześnie zauważa się dość wyraźne przemiany w strukturze, pełnionych funkcjach, rolach czy relacjach wewnętrznych pomiędzy członkami rodziny. Uwarunkowania tych transformacji są zróżnicowane, od globalnych począwszy zaś na lokalnych skończywszy. Dodać należy, że owe przemiany nie zawsze przynoszą pozytywne skutki. Organizacja rodziny wpływa na formy wzajemnego odnoszenia się do siebie i zachowania członków rodziny. Role męża, żony, ojcostwo i macierzyństwo, oraz rola dziecka realizują się w pełni i ujawniają swoje bogactwo tylko w rodzinie harmonijnie funkcjonującej (tamże).
W dobie współczesnej przemianom podlegają role rodzicielskie, które związane są z rolami społecznymi kobiet i mężczyzn. Współczesna „nowa” kobieta, która ceni sukces materialny, własną wartość i wyjątkowość formułuje odmienne oczekiwania odnośnie potencjalnego życiowego partnera (E. Kubiak – Szymborska 2008, s. 60-61). Być może stąd wynikają również przemiany jakim coraz częściej podlega współcześnie rola męża i ojca.
Dawniej uważano, że dzieci dojrzewają emocjonalnie do roli kobiety czy mężczyzny w sposób zgodny ze swoją naturą, współcześnie natomiast wiadomo, że podstawą są tutaj stosunki między rodzicami i dziećmi (B. Spock 1992, s. 29). Rodzice mają wpływ na swoje dzieci wówczas, gdy wiedzą one, że są nimi rzeczywiście zainteresowani. Czują się kochane przez rodziców, aprobowane i to niezależnie od tego jak często korygują ich zachowanie (tamże).
Rodzicielstwo zapoczątkowane sferą biologiczną, jest dynamiczne i ma szansę na rozwój. Dlatego nikt nie jest dobrym ojcem, czy matką z nadania, lecz uczy się tych ról codziennie praktykując. Codzienne autentyczne, zaangażowane przebywanie z dzieckiem jest jedyną szansą na to, by poczuć się w roli pewnie i rzeczywiście oddziaływać na rozwój dziecka. Role ojca i matki, choć odmienne ze swej natury, są równie istotne. Z tego powodu optymalne jest zaangażowanie obojga rodziców w pielęgnację, opiekę i wychowanie już od pierwszych chwil życia dziecka. Naturalnie nie chodzi tutaj o to, by ojciec podawał dziecku taką samą ilość butelek mleka, jaką podaje matka, czy zmieniał tyle samo pieluszek. Chodzi o to, by poczuł, że się nim regularnie zajmuje. Pozwoli mu to na wytworzenie silnego, głębokiego związku z dzieckiem od samego początku (tamże, s. 34). Opiekowanie się dzieckiem od pierwszych wspólnych chwil, uczy dorosłych jakie dziecko jest, czego potrzebuje, oraz jaką radością jest przebywanie z nim, jak zdobywać jego miłość (tamże, s. 37).
Benjamin Spock zwraca uwagę, że wielu ojców może odczuwać niepokój z powodu poczucia braku pewności, że niezbyt wiele czasu poświęcają swoim dzieciom. Okazuje się, że często ojców niepokoi brak pomysłów na wspólną zabawę z dzieckiem. Tymczasem zamiast rozmyślać o tym jak ojciec może bawić się z dzieckiem, znacznie lepiej jest zastanowić się w jaki sposób wciągnąć dziecko w towarzyszenie ojcu w jego zajęciach (tamże).
Pomimo różnic w rolach ojca i matki, należy uznać ich równość w aspekcie wagi dla rozwoju i człowieczego wzrostu dziecka. W literaturze naukowej, publicystyce, beletrystyce znacznie więcej uwagi poświęcono znaczeniu matki dla dziecka, jej bezinteresownej, chroniącej miłości. Tym samym nierzadko wyznaczając jej pożądany kształt. Wynika to z przekonania, że stosunki te są najważniejsze dla rozwoju dzieci. Istotną treścią tego związku jest miłość matki do dziecka, która wytwarza poczucie bezpieczeństwa i pewność emocjonalną, jakie spływają na dziecko ze strony matki (J. Rembowski 1986, s. 134). Związek matki z dzieckiem jest wielostronny, bogaty w treść oraz znamienny w skutkach. Otóż matka jest najważniejszą osobą nie tylko w życiu małego, ale także dorosłego już dziecka (tamże, s. 135). Nie tylko między matką a dzieckiem, ale również między ojcem a dzieckiem wytwarzają się subtelne związki zależności, niezależności i współzależności. Od matki dziecko oczekuje miłości, od ojca autorytetu i miłości. Te stawiane rodzicom wymagania mają się uzupełniać. Obecnie możliwości oddziaływania ojca i matki wyrównały się. Matki zyskały powszechnie na autorytecie, ojcowie zaś mają wiele sposobów na to, by okazywać swą rodzicielską miłość (tamże, s. 139).
Wychowawczą i psychologiczną ważność ojca ukazują wyniki licznych badań naukowych. Przedmiotem zainteresowania są tutaj przede wszystkim związki pomiędzy ojcem – jego osobowością, postawami i zachowaniem a szeregiem zmiennych charakteryzujących psychologiczną sylwetkę dziecka. Podkreśla się zarówno stymulacyjną rolę właściwych, korzystnych oddziaływań wychowawczych ojca w rozwoju intelektualnym, emocjonalnym, moralnym i społecznym dziecka. Pokazuje się również, jak nieprawidłowe postawy ojcowskie zaburzają rozwój psychiczny dziecka, sprzyjają kształtowaniu się agresywności i zaburzeń w przystosowaniu emocjonalnym, czy społecznym (M. Sitarczyk 2002, s. 12). Bez wątpienia jednak ważność ojca w rodzinie ma znaczenie długofalowe. Oznacza to, że ojciec jest potrzebny w każdym okresie rozwoju psychicznego dziecka. Różne są także skutki jego nieobecności, czy to w wymiarze fizycznym, czy też psychologicznym, niezależnie od wieku dziecka (tamże, s. 13).
Zatem warto upomnieć się o duchową nobilitacje ojcostwa. Obecnie coraz chętniej podejmuje się ten temat jako obszar obiecujący poznawczo. Jaki wobec tego jest współczesny ojciec? Jak wiele podobieństw, zaś jak wiele różnic określić można pomiędzy mężczyznami wchodzącymi w tę rolę a ich ojcami? Czy w istocie współczesne ojcostwo to ojcostwo nieobecne i jakie są ramy (granice) tej nieobecności? (M. Janukowicz 2002, s. 43 i nast.). Nie tylko wszakże analiza doniesień badawczych, czy refleksji naukowych, ale przede wszystkim codzienne obserwacje, przekonały mnie, że warto poszukać odpowiedzi na te pytania.
Pragnę zaznaczyć, że zaprezentowane wyniki badań stanowią zaledwie pilotaż dla podobnego projektu ale realizowanego z większą dyscypliną metodologiczną. Zdaję sobie sprawę z wątłości uogólnień budowanych na tak małej próbie badawczej i jej jednorodności (wobec braku porównań pomiędzy różnymi grupami społecznymi). Moim celem było wszakże wykazać, czy przywołana przeze mnie teza zakładająca przemiany w roli ojca jest do przyjęcia, ponieważ posiada swoje uzasadnienie w rzeczywistości społecznej.
Organizacja badań i charakterystyka badanych
Badania przeprowadzono w grudniu 2009 oraz styczniu 2010 roku metodą sondażu diagnostycznego. W badaniach wzięło udział 107 osób. Sondaż opierał się na zestawieniu stanowiska badanych w samoopisie – w przypadku mężczyzn oraz opisie męża – w przypadku kobiet, z opisem własnego ojca.
Wśród badanych przeważały kobiety, które stanowiły 63,6% badanych (w liczbie 68 osób). Natomiast badanych mężczyzn było 36,4% (39 osób). Do analizy wyselekcjonowano kwestionariusze pochodzące od osób do 45 roku życia. Badani to przede wszystkim ludzie pomiędzy 31 a 35 rokiem życia (43%) oraz w wieku 36-40 lat (29%). Kolejną grupę stanowili badani w wieku 25-30 lat (14%). Młodzi ludzie w wieku do 24 lat stanowili 5,6% respondentów. Najstarszych objętych badaniami osób, to znaczy od 41 do 45 roku życia było 7,5%. Badani reprezentowali różne zawody (100 badanych). Najwięcej było wśród nich nauczycieli (16 osób), referentów i pracowników biurowych (8 osób), pracowników służb mundurowych – policjantów, żołnierzy, funkcjonariuszy Służby Więziennej i Straży Granicznej (10), handlowców (4 osoby) pracowników bankowych, sprzedawców i bezrobotnych (po 3 osoby) a także dziennikarzy i grafików (po 2 osoby). Pozostałe pojawiające się wskazania to: osoby zajmujące się domem i wychowaniem dzieci (2), pedagog (2) i surdopedagog (1), terapeuta (1), pracownik socjalny (2) i wychowawca w Domu Dziecka, kurator sadowy oraz fryzjer – stylista, ekonomista, technik farmacji, inżynier telekomunikacji, strażak, specjalista ds. marketingu i inni (pojedyncze wskazania). Badani reprezentowali wszystkie środowiska zamieszkania, a mianowicie 46 osób mieszkało w dużym mieście, 22 w mieście średnim, na wsi 18 badanych oraz 15 w małym mieście. Kilka osób nie wskazało miejsca zamieszkania. Osób pozostających w związku małżeńskim (106 badanych) było 85%. Pozostali badani to osoby stanu wolnego, w tym 4,7% to panny i kawalerowie (bądź osoby pozostające w partnerskim ale nieformalnym związku), rozwiedzeni (8,4%) i owdowiali (0,9%).
Badani (106 badanych) najczęściej posiadali jedno (51,4%) lub dwoje (44,9%) dzieci. Poza tym troje i czworo dzieci posiadała odpowiednio jedna i dwie osoby. Najwięcej było dzieci w wieku szkolnym (46), przedszkolnym (47), małych – do dwóch lat (36), uczniów szkoły gimnazjalnej (15). Potomstwo w wieku powyżej 18 lat posiadało 6 badanych (w sumie było to 14 dzieci). W ostatniej wskazanej grupie zalazły się także trzy osoby, ponad 20-letnie, które mają już własne rodziny i dzieci.
Swoją sytuację materialną w większości badani (100 badanych) określali jako dobrą (54,2%) i przeciętną (32,7%). Dla kilku osób (3,7%) warunki bytowe, w subiektywnej ocenie przedstawiają się jako bardzo dobre, bądź złe (2,8%). Nie pojawiały się, natomiast tutaj przyporządkowania do poziomu materialnego skategoryzowanego jako „bardzo zły”. Tak przedstawiał się samoopis sytuacji materialnej w odniesieniu do rodziny prokreacji, natomiast w przypadku rodziny pochodzenia rozkład odpowiedzi był nieco inny (101 badanych). Największa grupa badanych opisywała ją jako przeciętną (50,4%) oraz dobrą (36,4%). Dwie osoby charakteryzowały ją jako bardzo dobrą (1,9%). Pojawiły się tutaj również wskazania na złą (1,9%) i bardzo złą (po 2,8%), a także „początkowo dobra ale po śmierci ojca zła” (0,9%).
Respondenci w przewadze wychowywani byli przez oboje rodziców (88,2%). Pozostali tylko przez matkę (9,3%), ojca (0,9%), rodzica i jego partnera (0,9%), dziadków (0,9%). Rodzice samotnie wychowujący dzieci to zarówno osoby owdowiałe (3,7%), jak również po rozwodzie (1,9%).
Większość badanych (102 badanych) posiadało jedną siostrę lub brata (39 osób), dwoje lub troje rodzeństwa wskazywało 38 badanych. W rodzinach wielodzietnych (czworo i więcej potomstwa) wychowywanych było 20 osób. Pozostali to jedynacy.
Rodziny pochodzenia badanych (101 badanych) zamieszkiwały przede wszystkim środowisko wiejskie (34,6%), średniego miasta (22,4%) i dużego miasta (20,6%). W małym mieście zamieszkiwali rodzice 16,8% badanych.
Rodzina pochodzenia – rodzina prokreacji. Relacje małżeńskie – podobieństwa i różnice
Ważnymi czynnikami, od których zależy bliskość ojca z dzieckiem są typ organizacji rodziny oraz sposób gromadzenia środków do życia. Związek ojca z dzieckiem jest tym bliższy, w im większym stopniu matka uczestniczy w zdobywaniu środków egzystencji dla rodziny. Bliskość ojca i dziecka jest tym większa, im mniej liczna jest rodzina i mniej występuje w niej tendencji poligamicznych oraz im mniej widoczne są wskaźniki patrocentryzmu. Pozycję ojca w rodzinie warunkują także czynniki społeczne i postęp naukowo-techniczny. Natomiast tym, co utrudnia ojcu pełnienie jego roli jest brak znajomości realiów świata, w którym obraca się dziecko (M.W. Poznańska 2004, s. 806).
Władza w rodzinie pochodzenia (105 badanych) badanych skupiona była przede wszystkim w rękach matek (41,1%). Kolejna grupa wskazań odnosiła się do sytuacji, gdy oboje rodzice podejmowali decyzję w ważniejszych sprawach rodzinnych (32,7%). Natomiast rodzin, w których najważniejsze było zdanie ojca wskazać można już znacznie mniej, a mianowicie tak opisywało wewnątrzrodzinne relacje 19,6% badanych. Dwie osoby opisały władzę w rodzinie jako należącą do rodziców i dzieci. Po jednej osobie spośród badanych przywoływało babcię, która „po odejściu ojca była faktyczną głową rodziny” oraz śmierć ojca w ich wczesnym dzieciństwie, co nie pozwoliło na określenie stosunków łączących rodziców (po 0,9%).
Badani charakteryzując swoje relacje małżeńskie (65 kobiet i 37 mężczyzn) wskazywali przede wszystkim, na to, że władza w ich rodzinie jest sprawowana przez oboje małżonków (28 mężczyzn i 42 kobiety). W przypadku badanych kobiet częściej (8 osób), niż w przypadku mężczyzn (1 osoba) pojawiało się wskazanie na współuczestniczenie we władzy rodzinnej także dzieci. Pozostałe osoby podkreślały własną decyzyjność (7 mężczyzn i 12 kobiet), bądź decyzyjność współmałżonka (1 mężczyzna i 3 kobiety).
Relacje panujące pomiędzy rodzicami określane były przez badanych w pięciu zaproponowanych im kategoriach odpowiedzi. Rozkład wskazań pojawiających się wśród respondentów przedstawiał się następująco: jako przeciętnie udane pożycie swoich rodziców określiło 26,2%, zbliżony odsetek wskazań pojawił się w odniesieniu do wyboru kategorii określającej związek małżeński rodziców jako raczej udany (24,3%). Kolejna grupa (19,6%) przy opisie wykorzystała kategorię „udane”. Kilkanaście osób określiło małżeństwo swoich ojca i matki jako „raczej nieudane” (11,2%) oraz „zdecydowanie nieudane” (16,8%). Pozostałe osoby podkreśliły, że nie są w stanie opisać relacji łączących ich rodziców, ze względu na zbyt szybki rozkład ich współżycia małżeńskiego, bądź stosunkowo wczesną śmierć rodzica. Jak można dostrzec badani w większości stosunki łączące ich rodziców opisywali przy użyciu określeń wskazujących na ich prawidłowy przebieg. Natomiast średnio co czwarty badany określał związki małżeńskie swoich rodziców jako nieudane. Małżeństwo swoich rodziców badani znacznie częściej określali jako udane, gdy problem uzależnienia od alkoholu w ich domu nie występował. Z kolei kategorie opisujące relacje rodziców jako nieudane częściej pojawiały, się gdy zjawisko to „trawiło” rodzinę. Zależność tych zmiennych okazała się istotna statystycznie (χ2= 64,368 df = 10 p.< 0,000). W rodzinach pochodzenia problem ten dotyczył przede wszystkim uzależnienia od alkoholu. Na jego występowanie wskazała ponad blisko jedna-trzecia badanych (30,8%). Jednak znacznie częściej (68,3%) badani odpowiadali, że problem ten w ich rodzinnym domu nie występował. Uzależnienia dotyczyły przede wszystkim ojców, rzadziej obojga rodziców, rodzeństwa i dziadków. Większość badanych osób nie udzieliła odpowiedzi na to pytanie, bądź określiła, że nie dotyczy ich ono.
Uzależnienia w rodzinie oddziaływały także na to, kto sprawował w niej władzę. W przypadku rodzin, których problem ten nie występował władza należała i sprawowana była przez oboje rodziców. W rodzinach z problemem alkoholowym (który dotyczył przede wszystkim ojców) najważniejsze decyzje podejmowała matka. Częściej także ojcowie decydowali o losach rodziny, gdy problem uzależnienia od alkoholu w ich przypadku nie miał miejsca. Pomiędzy tymi dwoma zmiennymi występowała istotna statystycznie zależność (χ2= 67,591 df=12 p. < 0,000).
Dla porównania uzależnienia w rodzinie prokreacji osób badanych występują stosunkowo rzadko. Wśród badanych mężczyzn zaledwie dwie osoby wskazały na ten problem. Z kolei wśród kobiet siedem. W takiej sytuacji przede wszystkim siebie wskazywały jako osobę borykającą się z problemem uzależnienia od nikotyny.
Badani opisując swoje małżeństwo w większości sklasyfikowali je jako udane i raczej udane. Tak było w przypadku 35 mężczyzn i 51 kobiet. Pozostałe jednostkowe przypadki w grupie kobiet określały relacje łączące je z mężami jako przeciętnie udane (7 osób), raczej nieudane (4 osoby) i zdecydowanie nieudane (5 osoby). Natomiast wśród mężczyzn swoje małżeństwo w kategoriach przeciętnie udanego opisały 3 osoby, zaś nieudanego tylko 1 osoba.
Uczestnictwo w kulturze badani określali zazwyczaj jako częste, ale przede wszystkim dzięki szkole (31,8%). Inni odpowiadali, że w koncertach, seansach filmowych, czy teatralnych itp. uczestniczyli wspólnie z obojgiem rodziców (14%), rodzeństwem (10,3%), samodzielnie (7,51%), przede wszystkim z matką (5,6%). Pozostali wskazywali na ojców (2,5%), dziadków oraz kolegów i koleżanki (po 1,9%). Blisko jedna-piąta respondentów, biorąc pod uwagę czas, gdy przebywała w domu swoich rodziców (lata szkolne) uczestniczyła w kulturze rzadko (19,6%), bądź wcale (3,7%).
Badani mężczyźni i kobiety określając częstotliwość uczestnictwa ich dziecka w kulturze, wskazywali, że ma ono miejsce często wspólnie z obojgiem rodziców. Największa jednak grupa ojców i matek wskazała, że ich dziecko jest zbyt małe, stąd nie mogli się do tej kwestii ustosunkować.
Większość ojców – czytamy w literaturze – przyznaje, że nie potrafi pogodzić obowiązków rodzinnych, zawodowych i wychowawczych, czują się przytoczeni wymogami kariery zawodowej, swą nieumiejętnością postępowania z dziećmi, konfliktami z żoną i problemami, jakie mają sami ze sobą, dlatego wielu z nich uchyla się od pełnienia roli ojca (M.W. Poznańska 2004, s. 806).
Odpowiedzi udzielane przez badanych opisujące jak wiele czasu poświęcali im w dzieciństwie i latach szkolnych ich ojcowie podzielić można na trzy umowne grupy. Do pierwszej z nich należą ci ojcowie, którzy w ocenie swych dzieci przebywali z nimi, korzystając z określeń respondentów zbyt rzadko, wcale, zdecydowanie za mało, sporadycznie, albo ojciec ograniczał się do zarabiania pieniędzy, reszta była na głowie mamy (32 osoby). Drugą grupę tworzą ojcowie poświęcający swoim dzieciom bardzo dużo czasu, a w każdym razie wystarczająco dużo (9 osób). Tutaj wskazać można również ojców, którzy do pewnego wieku dziecka na przykład 10-12 lat poświęcali mu dużo czasu a potem coraz mniej (12 osób). Badani określali obecność swoich ojców jako bardzo rzadką: „może 24 godziny w ciągu 30 lat”, „kilka godzin w tygodniu”, „nie pamiętam takich chwil”, ale także częstą: „tata opiekował się mną na zmianę z mamą, gdy byłam mała”, „tata był zawsze obecny w moim życiu, choć nasze relacje nie były zbyt wylewne”, „tata był zawsze, gdy tego potrzebowałam”, „w zależności od moich potrzeb”, „wciąż jest niezastąpiony”, „dość dużo, więcej niż matka”, dużo, pomimo tego, że bardzo wiele pracował. Doceniłam to niestety dopiero po jego śmierci”, „ciężko pracował, ale nigdy nie odmówił mi, gdy go potrzebowałam”. Trzecią grupę tworzą ojcowie, którzy przebywali ze swoimi dziećmi kilka godzin dziennie (2-4 godzin – 9 osób oraz 6-8 godzin – 3 osoby), średnio po jedną godzinę w ciągu dnia (10 osób), popołudniami po pracy (3 osoby). W wielu przypadkach, zwłaszcza ojców z grupy trzeciej ale także tych, którzy kontakt ze swoimi ojcami mieli głównie w weekendy i wakacje, badani uzasadniali ich ograniczony czas ciężką, zmianową pracą zawodową.
Opisując czas poświęcany tylko dziecku, badani mężczyźni wskazywali na dużą wolę utrzymywania możliwie najbardziej zaangażowanych i intensywnych kontaktów. Największym ograniczeniem w ich przypadku, jednocześnie niemożliwym do przezwyciężenia jest praca zawodowa, wykonywana w systemie zmianowym, bądź wyjazdowa. Przeciętnie ojcowie poświęcają swoim dzieciom kilka godzin dziennie, od 1 do 6 (8 badanych). Niektórzy bardzo mało, z powodu rozwodu i zamieszkiwania dziecka w innym, odległym mieście (2 osoby). W przewadze jednak badani chętnie przebywają ze swoimi dziećmi (14 osób). Tłumaczą to tak: „osiem godzin dziennie, bo lubię i praca mi na to pozwala”, „dużo, bo dziecko jest najważniejsze”, „maksymalnie ile mogę”, „cały czas po pracy, bo żona pracuje popołudniami”. Badane kobiety także wskazywały na pracę jako poważne utrudnienie we wzajemnych kontaktach ich partnerów z dzieckiem. Kilkanaście kobiet zaznaczyło, że ich mężowie poświęcają swoim dzieciom dużo czasu. Niestety porównywalna liczba badanych podkreśliła, że tego czasu swoim dzieciom ich mężowie poświęcają niewiele. Kolejną grupą są mężczyźni, którzy spędzają ze swymi dziećmi kilka godzin dziennie (od 1 do 3 godzin).
Porównując ze sobą dwie grupy ojców, trudno wskazać pomiędzy nimi jakieś zasadnicze różnice. W obu przypadkach mamy do czynienia z ojcami zaangażowanymi i obecnymi oraz takimi, którzy w życiu swych dzieci są nieobecni. Analogicznie wyjaśnieniem bardzo często okazywała się praca zawodowa. Niestety ojcostwo staje się w wielu przypadkach luksusem ekonomicznym i czasowym, na który nie każdego stać (D. Kornas-Biela 2001, s. 176).
Określenie ojcostwa
Pojęcie ojcostwa powstało – jak pisze Poznańska – dopiero około 10 tysięcy lat temu, wcześniej nie łączono na zasadzie związku przyczynowo-skutkowego aktu kopulacji i pojawienia się potomstwa. Współcześnie przekonanie o konieczności uczestniczenia ojca w procesie wychowania dziecka jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych poglądów natury pedagogicznej (M.W. Poznańska 2004, s. 804).
Warto, zatem prześledzić jakie znaczenie nadają ojcostwu badani – kobiety i mężczyźni. W katalogu propozycji odnaleźć można pewne prawidłowości.
Kobiety określały ojcostwo jako „aktywne uczestnictwo w życiu dziecka, z zaangażowaniem i poświeceniem nawet niewielkiej ilości czasu, ale konkretnie dziecku”, „bezwarunkową miłością, opieką ze strony ojca, pełnym zaangażowaniem w życie dziecka, największą radością i przywilejem dla mężczyzny”, „bycie podporą dla dziecka, przyjacielem, kumplem, osobą, na której można zawsze w każdej sytuacji polegać, dającą miłość i bezpieczeństwo”, „jest powołaniem, tak samo jak macierzyństwo, wyróżnieniem, zadaniem życiowym”, „wspieraniem dziecka, miłością, byciem w trudnych chwilach, pomocą, wspólnymi zabawami z dzieckiem, okazywaniem mu uczucia”. Najczęściej pojawiające się wśród badanych określenia relacji ojciec – dziecko, wskazywały na poczucie odpowiedzialności, zaangażowania, bezwarunkowej miłości, udzielanie odpowiedzi na wiele pytań i zapewnianie dziecku poczucia bezpieczeństwa (także materialnego).
Badani mężczyźni także rozumieją i doceniają swoją rolę we wzroście i rozwoju dziecka. Dla nich ojcostwo to: „cieszenie się jego (dziecka – A.M.) szczęściem, rozumienie jego trosk, rozwiewanie jego wątpliwości. Niesamowite uczucie posiadania własnego malutkiego człowieka i ogromna potrzeba bycia dla niego i z nim”, ”nieustannym wspomaganiem rozwoju i zapewnieniem warunków psychicznych i materialnych do tego, żeby ten rozwój postępował optymalnie”, „pomoc, wspieranie, utrzymanie, czyli zapewnienie bytu dziecka, akceptacja i wspólnie spędzony czas”, „powinnością wobec dziecka, szczęściem danym od Boga”, ”zadaniem do spełnienia, zapewnieniem bezpieczeństwa potomstwu i przekazaniem wskazówek na dalsze życie”, „stwarzanie dziecku możliwości rozwoju i samorealizacji”. Ojcowie, podobnie jak matki podkreślali wagę zapewnienia dzieciom poczucia bezpieczeństwa, miłości, poświęcania im czasu, wychowywania i odpowiedzialności za dziecko.
Mój ojciec – ja ojcem – mój mąż jako ojciec
Nie wystarczy sama obecność ojca w rodzinie – czytamy w literaturze naukowej – aby wystąpiły mechanizmy psychologiczne, warunkujące proces dojrzewania społecznego dziecka, ojciec musi aktywnie uczestniczyć w procesie jego wychowania. Dzieci, które wychowują się bez ojca lub mają ojca, który wykazuje niezbyt dojrzałą postawę rodzicielską, nie osiągają zadowalającego stopnia dojrzałości społecznej. We wszystkich teoriach psychologicznych, socjologicznych i pedagogicznych miłość ojcowska jest traktowana jako warunek konieczny do tego, aby aktywizować proces społecznego dojrzewania (tamże, s. 805-806).
W celu scharakteryzowania i jednocześnie porównania postaw rodzicielskich reprezentowanych przez współczesnych ojców i ich ojców, zestawiony zostanie opis dokonany przez badanych – kobiety (żony opisujące swego ojca i męża) i mężczyzn (mężów opisujących swojego ojca i samych siebie).
W opisie ojców badanych osób zaznaczyła się pewna grupa wyborów, wskazująca, które z ich działań uznać można za szczególnie popularne, ponieważ pojawiły się w ponad pięćdziesięciu procentach udzielanych odpowiedzi. Wymienić tutaj można, szczególnie często pojawiające się: „bezwarunkowe akceptowanie dziecka”, „zachęcanie dziecka do swobodnego wyrażania swoich uczuć, opinii, czy poglądów” oraz „tolerowanie kolegów/ koleżanek dziecka, nawet gdy nie lubi się ich”. Poza tym „docenianie sukcesów dziecka i wyrażanie swojego uznanie dla niego i jego dokonań”, „wysłuchiwanie dziecka, liczenie się z jego argumentami”, „podejmowanie decyzji dotyczących rodziny wspólnie z żoną” (blisko jedna-trzecia uwzględniała także zdanie swoich dzieci), „pielęgnowanie dziecka w chorobie wspólnie z matką”, „zrozumienie i udzielanie dziecku pomocy w razie niepowodzeń w nauce” oraz „zachęcanie dziecka do podejmowania wyzwań w szkole i codziennym życiu” oraz „podejmowania aktywności sportowej”. Co ciekawe znacznie mniejsza grupa ojców zachęcała swoje dzieci do innego typu aktywności, np. społecznej, naukowej czy rozwijania własnych talentów oraz zainteresowań. Bardzo niski procent wskazań uzyskały sytuacje, w których ojcowie badanych wtrącali się we wszystkie sprawy dziecka np. czytali listy, bądź podsłuchiwali rozmowy. Straszenie dziecka, gdy postępowało nie tak jak ojciec tego od niego oczekiwał pojawiło się w przypadku kilkunastu procent odpowiedzi. Natomiast na doznawanie licznych kar ze strony ojców, także cielesnych wskazywał co piąty badany. Około jedna-trzecia badanych wskazywała na rygoryzm reprezentowany przez ich ojców, jego przejawami było wiele ograniczeń i bezwarunkowo egzekwowanych nakazów a także brak pobłażliwości. Jednakże zbliżona grupa respondentów wskazywała na zaangażowanie swoich ojców w różne formy wspólnie spędzanego czasu oraz śledzenie postępów szkolnych dzieci. Blisko 40% badanych zaznaczyło brak wyrozumiałości ze strony swoich ojców, w sytuacji buntowania się przez dziecko przeciwko normom i nakazom obowiązującym w ich domu i regulującym relacje domowników. Pomiędzy zaprezentowanym przez badanych opisem ojców a zmiennymi wiek oraz poziom wykształcenia istniała istotna statystycznie zależność. Nie stwierdzono jej natomiast w przypadku liczby potomstwa (wyjątek stanowiło uczestniczenie w wizytach lekarskich dziecka, gdzie zależność pomiędzy zmiennymi wystąpiła na poziomie χ2= 55,925 df= 40 p. < 0,048) oraz sytuacji materialnej.
Kobiety opisujące swoich mężów, zwracały uwagę przede wszystkim na to, że ich partnerzy potrafią docenić sukcesy dziecka oraz wyrazić swoje uznanie dla jego dokonań. Współcześni ojcowie, zdaniem swoich żon są także zaangażowani w pielęgnację dziecka, uczestniczenie w wizytach u lekarza i częste z nim zabawy. W przypadku osób posiadających dzieci potrafiących już swobodnie wyrażać swoje zdanie, wielu ojców liczy się w rozmowie z ich argumentami. Decyzje rodzinne w domach badanych kobiet są podejmowane wspólnie z mężem, na zasadzie partnerstwa. Istotną, zdaniem kobiet cechą ich mężów jest także bezwarunkowe akceptowanie dziecka. Rzadziej pojawiające się wskazania to, podobnie jak w grupie wcześniej opisanej, raczej chłodna relacja z dzieckiem, stosowanie licznych kar, także cielesnych oraz licznych ograniczeń, zakazów i rygorystycznych nakazów (rozkazów). Opisywani ojcowie rzadko naruszają prywatność swoich dzieci i wtrącają się we wszystkie ich sprawy. Mało popularna jest wśród nich metoda dyscyplinowania dziecka, za pomocą straszenia go. Są także raczej pobłażliwi, gdy dziecku zdarzy się przekroczyć zasady obowiązujące w ich rodzinie i zachować się niezgodnie z oczekiwaniami ojca. Choć zupełnie liczna grupa ojców zachęca swoje dzieci do aktywności, zwłaszcza sportowej, społecznej czy kulturalnej, to jednak dla niewielu z nich istotne są inne formy aktywności ich dziecka. Chodzi tutaj na przykład o nielicznie wskazywane aktywność naukową, artystyczną, zabawę, czy rozwijanie dziecięcych talentów i zainteresowań. Należy zaznaczyć, że pewna grupa badanych kobiet nie mogła ustosunkować się do powyższego zagadnienia, ponieważ ich dzieci są jeszcze zbyt małe, by angażować je do różnego rodzaju aktywności. Generalnie tendencja w opisie obu grup ojców jest podobna. Jednakże współcześni ojcowie (w porównaniu z ojcami-seniorami) w opisie swoich żon uzyskują znacznie wyższe noty, rzadziej także przypisywany jest im dystans emocjonalny w stosunku do dziecka oraz brak szacunku dla jego własnych spraw, czy stosowanie kar cielesnych. Są to najrzadziej przypisywane im cechy, czy zachowania.
Z kolei mężczyźni opisujący siebie samych podkreślają przede wszystkim docenianie sukcesów swego dziecka (pojawiających się na każdym etapie rozwojowym), wysłuchiwanie jego argumentów oraz zaangażowanie w opiekę nad nim (także uczestniczenie w wizytach lekarskich). Inne to, bezwarunkowe akceptowanie swego dziecka, zachęcanie go do wyrażania swoich uczuć, częste zabawy z nim. Ważne dla „współczesnego” ojca jest zaangażowanie i aktywność jego dziecka o charakterze kulturalnym, społecznym i sportowym. Inny typ aktywności (naukowej, artystycznej, hobby itp.), choć mniej popularny, to jednak wskazywany był znacznie częściej niż w przypadku opisu ojców badanych osób. Ta grupa badanych wskazywała także na istnienie w ich relacjach z żonami równoprawnego współuczestnictwa w podejmowaniu ważnych decyzji w ich rodzinach. Niewielu badanych przypisywało sobie zdystansowany stosunek wobec dziecka, rygoryzm powiązany ze stosowaniem kar (także cielesnych) oraz naruszanie granic intymnego świata potomka.
Zestawienie opisów dokonywanych przez kobiety i mężczyzn wskazuje na zbieżną tendencję podczas oceny poszczególnych wskaźników postawy „współczesnego” ojca.
Zakończenie
Postawę rodzicielską, także ojca scalają cztery zasadnicze elementy. Chodzi tutaj o doświadczenia wyniesione z rodziny pochodzenia, z rodziny prokreacji oraz prezentowana postawa rodzicielska i osobowość podmiotu postawy (M. Sitarczyk 2002, s. 37).
Trudno jest formułować ogólne sądy o tym „jacy są” współcześni ojcowie. Jedni skrzętnie korzystają z „dobrodziejstw” aborcji i uchylają się od odpowiedzialności za poczęte życie, inni zaś otwierają chętnie drzwi domu dla tzw. cudzego dziecka i stają się dla niego najczulszymi ojcami. Jeszcze inni przykładają się solidnie do nauki, jak urodzić wraz z żoną ich dziecko, garną się do przewijania pieluszek i jeśli byłoby to możliwe uruchomiliby własną pierś, by nakarmić nią maleństwo. Podobnie w mediach – spotykamy się z lansowaniem przeciwstawnych wzorców ojcostwa” (D. Kornas-Biela 2001, s. 171). Współcześni mężczyźni zdają się być bardzo niejednorodną grupą, spolaryzowaną w swych ojcowskich postawach (tamże, s.189).
Pewne jest, natomiast to, że wejście w rolę ojcowską wymaga aktu woli co do zaangażowania, nakładu czasu i energii. Mężczyzna, aby wydobyć z męskości to, co najlepsze, musi zaakceptować w sobie tę część, która jest związana z ojcostwem, tak jak kobieta musi zaakceptować w sobie i rozwijać swoją macierzyńską naturę (tamże, s.189). Jak pisze Stanisław Kawula „ojcostwo staje się również wartością, to zapewnia mu pozycję ponadczasową i nieprzypadkową, lecz jego treść funkcjonalna zmienia się i ulega ewolucji, zarówno rozszerzając się, jak i kurcząc, bez jednoczesnego naruszenia jego zasadniczego znaczenia jako punktu odniesienia. Pedagogicznie pożądany wzorzec współczesnego ojca powinien sprowadzać się do pełnej partycypacji jego osoby w pełnieniu wszystkich podstawowych funkcji rodziny i ról małżeńsko-rodzicielskich, a nie ograniczać się głównie do funkcji biologiczno-prokreacyjnej (S. Kawula 2006, s. 148).
O ewentualnym kryzysie ojcostwa mówić możemy, nie tylko w przypadku częstego braku ojca w rozwoju dzieci, ale również w sytuacji niedoceniania jego obecności, a wręcz coraz powszechniej akceptowanego stwierdzenia, że ojciec nie jest koniecznie potrzebny dzieciom, a nawet lepiej, gdy go nie ma (D. Kornas-Biela 2001). Uzyskane wyniki badań jednoznacznie wskazują na istotną rolę ojca w życiu jego dziecka, z czego doskonale zdają sobie sprawę, zarówno sami mężczyźni, jak i ich żony. Wśród badanych mężczyzn nie zidentyfikowano ojców, których można zakwalifikować do grupy tzw. nieobecnych czy niezaangażowanych. Ewentualną nieobecność fizyczną, spowodowaną licznymi obowiązkami, głównie zawodowymi, starają się oni kompensować, bliskością emocjonalną, autentycznym byciem z dzieckiem, wtedy gdy jest to możliwe.
Okazuje się również, że młodzi ojcowie znacznie częściej niż ich ojcowie przejawiają wyrozumiałość dla buntu swego dziecka, częściej angażują się w pielęgnację i opiekę nad dzieckiem, wspólne zabawy z dziećmi, uczestniczenie w wizytach u lekarza czy podczas wywiadówek w szkole. Częściej udzielają swemu dziecku pomocy w razie trudności w nauce oraz zachęcają do różnego rodzaju aktywności pozaszkolnej, dbając tym samym o pełny i harmonijny rozwój swego dziecka. Co istotne zmianie uległy także relacje łączące mężczyznę z jego żoną, częściej niż ich ojcowie i ojcowie żon, są otwarci na wspólne podejmowanie decyzji rodzinnych wspólnie z partnerką. Wielu spośród nich uwzględnia w ważniejszych sprawach domowych zdanie swoich dzieci. Różnice procentowe pojawiające się w odpowiedziach pomiędzy badanymi i ich ojcami w dwóch ostatnio wspomnianych kwestiach wynoszą odpowiednio: 43,6% (38,2% w opisie żon) i 13,9% (19,4% w opisie żon). Podobnie, choć zarówno ojcowie seniorzy, jak i młodzi ojcowie zgodnie preferują działania mające na celu dodawanie dziecku otuchy i zachęcanie do kolejnych wyzwań w szkole, zachęcanie do swobodnego wyrażania swojego zdania i doznawanych uczuć oraz rezygnację ze stosowania licznych kar, także cielesnych, to jednak przedstawiciele pierwszej grupy częściej przejawiali zachowania dwubiegunowe. Liczniejsze były tutaj na przykład wskazania dotyczące zaniechania w zakresie wpierania działań dziecka czy wyrażania przez nie swoich opinii, podczas gdy żaden ze „współczesnych” ojców nie opisał siebie w ten sposób (zaś wśród żon wskazanie takie pojawiło się w przypadku odpowiednio 6% i 1,5% badanych). Poza tym wśród „ojców-seniorów” badani częściej wskazywali na brak pobłażliwości, w sytuacji przekroczenia ram postępowania określonych przez ojca (8% w odpowiedziach mężczyzn i 13,4% w odpowiedziach kobiet).
Jeśli chcesz wykorzystać ten tekst > skontaktuj się ze mną
adres e-mail: aldona@crealdi.pl
BIBLIOGRAFIA:
Janukowicz M., Czy współczesne ojcostwo, to ojcostwo nieobecne? „Małżeństwo i Rodzina” 2002, nr 1.
Kawula S., Rodzina współczesna: przeobrażenia i przyszłość. (w:) Wychowanie rodzinne w teorii i praktyce. Rozwój pedagogicznej orientacji familiologicznej. (red.) A.W. Janke, Toruń 2008.
Kornas-Biela D., Współczesny kryzys ojcostwa. (w:) Oblicza ojcostwa. Lublin 2001.
Kubiak – Szymborska E., Środowisko rodzinne a proces kreowania tożsamości jego członków: pułapki krętych ścieżek współczesności. (w:) Wychowanie rodzinne w teorii i praktyce. Rozwój pedagogicznej orientacji familiologicznej. (red.) A.W. Janke, Toruń 2008.
Poznańska M.W., Ojciec. Ojcostwo i rola ojca w wychowaniu. (w:) Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, T.3, Warszawa 2004.
Rembowski J., Rodzina jako system powiązań. (w:) Rodzina i dziecko. (red.) M. Ziemska, Warszawa 1986.
Sitarczyk M., Międzypokoleniowa transmisja postaw wychowawczych ojców. Lublin 2002.
Spock B., O rodzicielstwie, Warszawa 1992.